aaa4
nowy
Dołączył: 12 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
-Och, to sie tak latwo mowi. A na przyklad pod przemoznym wplywem alkoholu?
-Co takiego?! - Lonnie sprawial wrazenie szczerze zaszokowanego. - O czym pan, na Boga, mowi?! Wykluczone, moj drogi chlopcze, absolutnie wykluczone.
-Nawet gdyby ktoras wypila, powiedzmy, podwojny dzin?
-A coz to znowu za bzdury? Mowimy o wplywie alkoholu, a nie aperitifu dla niewinnych oseskow.
-Nie widzialby pan zatem w tym nic zdroznego, gdyby ktoras z nich poprosila o jednego drinka?
-Jasne, ze nie. - Na twarzy Lonniego malowal sie wyraz nieklamanego zdumienia. - Uczepil sie pan tego jak rzep psiego ogona.
-Rzeczywiscie, to prawda. Ale widzi pan, nie moge zrozumiec, dlaczego kiedys, po calym dniu na planie, kiedy Mary Stuart poprosila pana o jednego, jedynego drinka, dostal pan zupelnego szalu.
Jak na zwolnionym filmie Lonnie powoli odstawil butelke i kieliszek i chwiejnie wstal od stolu. W jednej chwili postarzal sie o wiele lat, jego twarz przybrala wyraz zmeczenia i zupelnej bezbronnosci.
-Od chwili, kiedy pan tu wszedl... - wyszeptal zalosnie. - Teraz to widze. Od chwili, kiedy pan tu wszedl, caly czas chodzilo panu tylko o zadanie tego jednego pytania... - Potrzasnal glowa, patrzac nie widzacym spojrzeniem przed siebie. - A ja mialem pana za swego przyjaciela - powiedzial stlumionym glosem i wyszedl niepewnie z jadalni.
Rozdzial 8
|
|